Napnap odkryłam w październiku i przepadłam. Urocze, malutkie wnętrze, przemiła obsługa i proste menu równa się najedzona Karolina bez pieniędzy. Wpadałam tam sobie w drodze do PWST, która mieści się rzut beretem od Napnap i wszystkie drobne wydawałam na kanapki. Żadnej z nich jednak nie żałuję. Jak się jest już w okolicy Rynku, to warto się poświęcić i przejść te kilkaset metrów dalej, aby za Filharmonią, na ulicy Zwierzynieckiej wynagrodzić sobie ten jakże długi i męczący spacer (unikanie wszystkich ludzi rozdających ulotki jest dużym wyzwaniem) tartą, albo ciastem.
Ostatnio w Napnap byłam w poniedziałek, który to zazwyczaj tez mieści się w kategorii dni 'o mój boże, padam z nóg', ale w tym tygodniu, wyjątkowo wypadło mi z grafiku kilka rzeczy (ach, my ludzie biznesu i nasze nieprzewidywalne grafiki), więc Napnap mogło sobie wskoczyć w jedną z luk. Jako, że jestem fanką (nie oszukujmy się, ja po prostu jem wszystko co się nawinie) wszelkiego rodzaju tostów, kanapek i bułek, wybór nie był trudny. Pesto, kurczak, rukola, ser, suszone pomidory i głupi uśmiech na twarzy z zadowolenia pojawia się sam.
Fajne zdjęcie z gazetami i na fb.
OdpowiedzUsuńNawet i ja skusiłabym się na taką kanapkę. Widzę, że mam kolejne miejsce w Krakowie od zaliczenia.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie hipsterskie miejsca w Krakowie ;) W Napnap bywałam często w drodze na uczelnię... pamiętam, że przy wejściowej szybie jest lada i krzesełka, a na szybie z zewnątrz były białym pisakiem narysowane "doły" siedzących postaci. Świetnie to wyglądało. Mam też niedaleko Napnap bardzo lubianą miejscówkę, chociaż tam jest mniej hipstersko... Massolit Books na Felicjanek 4 - jest to księgarnia z anglojęzycznymi książkami (sławna na całą Polskę, bo nie raz musiałam tam komuś jakieś książki odbierać i dawać przy okazaji wizyty np. w Wwie). Jest to pomieszanie strychu z toną zakurzonych książek, można poczytać, muzyka nie jest za głośno, a dodatkowo można sobie poprzedlądać anglojęzyczne New Yorkery czy inne czasopisma. Polecam na zanurzenie się w świat książek! Dodatkowo pyszna kawa i desery typu muffinki, ciasto czekoladowe, tarta.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę tam zajrzeć, jak będę w Krakowie!! Wnętrze cudne <3
OdpowiedzUsuńFajny wystój,a ta kanapka wygląda apetycznie^^
OdpowiedzUsuńfajne miejsce. Szkoda, że nie mieszkam w Krakowie. Uwielbiam to miasto!
OdpowiedzUsuńU nas w Toruniu słonecznie :D
Tesknie za Krakowem :) urocza kawiarnia i smacznie wygladajca kanapka!
OdpowiedzUsuńOstatni raz w Krakowie byłam w sierpniu i zjadłam pysznie w Karmie i wypiłam pysznie w Cafe Młynek. Następnym razem na pewno zajrzę do Napnap. I Massolit Books!
OdpowiedzUsuńUrocza kawiarnia,a taką kanapeczkę z chęcią bym teraz zjadła :)
OdpowiedzUsuńWybieram się niedługo do Krakowa i na pewno tam wstąpię :)) Głupio tak za każdym razem stołować się na Szewskiej ^^
OdpowiedzUsuńByłam dziś! Mają świetne kanapki i cappuccino :D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą super blog! Zazdroszczę tych twoich podróży ;)
Zapraszam do mnie, tam też dużo fotek http://przedsiebieprosto.blogspot.com