Szliśmy sobie spokojnie pod górę chodnikiem rozmawiając w najlepsze o wszelkich pierdołach świata, kiedy to odwróciłam się w lewo i znieruchomiałam. Słońce właśnie zachodziło na wieżowcami Brisbane. Nie zastanawiając się wcale ruszyłam przez ruchliwą ulicę starając się jak najszybciej dostać na drugą stronę. Jadące auta zwalniały, żeby mnie przepuścić, a za mną podążali sznureczkiem moi znajomi. Chwilę później staliśmy wszyscy przy murku i gapiliśmy w milczeniu przed siebie.
Solveig jest niesamowita.