Droga do Grecji zajęła nam dużo czasu. Z rajskiej plaży w Albanii wyjechaliśmy około południa, a granicę z Grecją przekraczaliśmy w nocy. Naszym celem były Meteory, gdzie znajdują się wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO klasztory.
Tuż przed przekroczeniem granicy z Grecją zrobiliśmy sobie jeszcze przerwę na zupki z proszku z kanapkami na stacji benzynowej. Następnie droga w głąb Grecji. Wszyscy byliśmy niesamowicie zmęczeni, oczy zamykały się automatycznie, trzeba było jednak jechać dalej - na krętych drogach nie było miejsca na postój na dziko.
Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, w całkowitych ciemnościach rozłożyliśmy namioty, po czym położyliśmy się spać. Co niektórzy (patrz: ja) zdążyli jeszcze zjeść bułkę z pasztetem. I czas na sen.
Zasnęłam od razu po zamknięciu oczu. Niespodziewanie jednak musiałam je otworzyć. Nie wiedziałam co się dzieje, słychać było tylko głośny ryk silnika, a przez namiot przebijały migające światła. Olę również obudziły te dziwne dźwięki. Wychyliłyśmy głowy z namiotu - oślepiły nas światła samochodu, po czym stwierdziłyśmy, że idziemy spać dalej. Żadna z nas chyba nie zdawała sobie sprawy z tego co widzi. Mi przez myśl zdążyła przebiec idiotyczna myśl po co Karol w nocy jedzie gdzieś samochodem. Nie zauważyłam, że to nie Karol, ani nie nasz bus.
Ledwo zdążyłyśmy zamknąć oczy, a sytuacja się powtórzyła. Tym razem jednak wszyscy stali się jakby bardziej przytomni, wyskoczyliśmy z namiotów, ponieważ światła samochodu były coraz bliżej. W popłochu zaczęliśmy się pakować, w między czasie budząc Karola, ponieważ, ktoś chce nas przejechać.
Karol nie do końca nam uwierzył, jednak my byliśmy bardzo zdeterminowani, żeby jak najszybciej opuścić naszą miejscówkę. W kilka sekund pochowałam wszystkie rozrzucone rzeczy do plecaka, zwinęłam śpiwór, karimatę i wrzuciłam to na tył busa. Kiedy wróciłam, naszego namiotu już nie było. Ola złożyła go sama, w kilka chwil, bez żadnych problemów - przez cały wyjazd męczyłyśmy się rano przez długi czas z tym namiotem. A tu proszę, wystarczy drobna motywacja w postaci kogoś, kto chce cię przejechać i już, nawet namiot nie sprawia żadnych problemów.
Po chwili jechaliśmy w ciemnościach wzdłuż drogi, przy której dopiero to przed chwilą spaliśmy. Przejechaliśmy niewielki odcinek, po czym stanęliśmy na miniaturowym parkingu. Wysypaliśmy się z busa i chwilę później ciemność ustępowała szarówce, która następnie zmieniało się w wschód słońca nad Meteorytami.
Śniadanie, czyli najważniejszy posiłek dnia!
I w końcu zrobiło się całkiem jasno. O godzinie siódmej Meteory prezentowały się tak:
A w dole widać kawałek drogi, którą pokonaliśmy w nocy.
W takim miejscu nawet mycie zębów jest przeżyciem pełnym radości.