Stanęłyśmy pod kamienicą. Ola zwróciła tylko uwagę na kraty w oknach na pierwszym piętrze. Było to dosyć dziwne, biorąc pod uwagę, że inne kamienice krat nie posiadały. Od razu przypomniała nam się sytuacja z Mediolanu, gdzie to nasz hostel mieścił się w bezpośrednim sąsiedztwie więzienia.
Zadzwoniłam domofonem pod wskazany numer. I nic. Cisza. Stoimy i napięcie rośnie. Niezręczna cisza.
Po chwili słyszymy brzęk otwieranych drzwi. Popycham je z całej siły, mocno trzymając ozdobną klamkę. Ciężko idzie, ale drzwi w końcu się otwierają. Z wielkim skrzypnięciem, jakżeby inaczej, typowo. Teraz znajdujemy się w małej, ciasnej i całkowicie ciemnej klatce schodowej na której jest bardzo duszno. W poszukiwaniu przełącznika światła robię krok do przodu i słyszę tylko skrzypienie drewnianej podłogi. Dotykając na oślep ściany udaje mi się niespodziewanie szybko znaleźć magiczny pstryczek i chwilę później widać już w świetle samotnej żarówki na suficie, że cała klatka schodowa jest drewniana a schody wiją się do góry w bardzo niebezpiecznie stromy sposób. Wspinamy się po tej spirali powoli, przyglądając się numerom drzwi na każdym mijanym piętrze. Po pokonaniu kolejnej serii schodków w końcu stajemy przed otwartymi drzwiami z których delikatnie odchodzi biała, łuszcząca się farba. W drzwiach stoi już Florian. Na żywo wygląda całkiem inaczej niż na zdjęciach, które widniały na jego couchsurfingowym profilu, więc w ramach upewnienia się zadaję pierwsze idiotyczne pytanie tamtego wieczora. Minowicie: czy ty jesteś naszym hostem?
Florian tylko się śmieje, ja też się śmieje, Olka nadal stoi za mną i chyba nie do końca ogarnia co się dzieje. Ładujemy się do mieszkania, Florian zamyka drzwi, a ja pierwsze co robię, to proszę o szklankę wody, bo umieramy z pragnienia, a mała woda w kiosku kosztowała 2,30 euro. Płacenie za wodę w ogóle uważam za skandal, na szczęście mamy pustą butelkę, którą będziemy napełniać w kolejnych łazienkach Paryża. Za darmo. Teraz jednak cieszymy się możliwością napicia się lodowatej wody z kranu Floriana i zachwycamy się jego małym mieszkaniem. Szczerze mówiąc nigdy nie widziałam tak klimatycznego mieszkania - tego typu lokale zwykle ogląda się na stronach typu pintrest i człowiek nie zdaje sobie sprawy, że te mieszkania naprawdę istnieją i mieszkają w nich całkiem zwykli ludzie, którzy również robią w nich ogromny bałagan. Tak jak Florian. Godzina u naszego hosta i wychodzimy w poszukiwaniu jedzenia.
Na kolację zdecydowanie zbyt drogie naleśniki. No cóż. Raz się żyje. Ola wzięła swojego z serem i z bekonem, ja z serem, szpinakiem i pieczarkami. Perfekcyjnie chrupkie brzegi, rozpływający się ciepły ser a do tego wszystkiego ciepła noc. Całkowita beztroska w postaci wizji kolejnych dni w Paryżu i świadomość tego, że maraton pysznego jedzenia, świetnych ludzi i pięknych miejsc dopiero się oficjalnie zaczyna. Więcej takich proszę.
Podziwiam Waszą odwagę do spacerów w nocy.
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia! Ach, aż chce się wrócić do Paryża i przeżyć znowu tę samą przygodę!
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają te uliczki nocą :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsca i zdjęcia. :) Zazdroszczę Wam tego Paryża. :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia^^
OdpowiedzUsuńMiasto nocą wygląda zachwycająco <3
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Nigdy nie byłam w Paryżu ale z każdym kolejnym zdjęciem coraz bardziej chce tam być i zwiedzać. Podziwiam waszą odwagę!
OdpowiedzUsuńAle wam zazdroszczę :) Nigdy nie byłam w Paryżu ale to jedno z moich marzeń :)
OdpowiedzUsuńUliczki "bez ludzi" są zawsze piękniejsze ! :)
OdpowiedzUsuńJakie piękne te zdjęcia!
OdpowiedzUsuńStrasznie Wam zazdroszczę takiej wycieczki, chętnie bym pojechała do Paryża.
Długo tam byłyście?
Paryż, super :) Mam nadzieję, że niedługo będzie mi dana wycieczka do tego miasta :) btw, świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńSuper fotki! Jak je oglądam to już nie mogę doczekać się mojego czerwcowego wyjazdu tam :D
OdpowiedzUsuńMam takie pytanko, czym robisz zdjęcia i w czym je obrabiasz? :)