Polska -> Afryka

Z okazji Dnia Wagarowicza postanowiłam zrobić sobie wagary. Zacząć jednak musiałam wcześniej - wszak droga do Maroka zajmuje trochę czasu, zwłaszcza jak mieszka się w Krakowie. Z domu wyszłam więc już 20 marca, po to by dojechać do Warszawy polskimbusem, który akurat uszczęśliwił mnie niesamowicie tanim biletem w jedną stronę. Powrotny już nie był taki tani.
W Warszawie zamiast nagabywać znajomych, postanowiłam wrócić do korzeni taniego podróżowania, czyli do couchsurfingu - tak też poznałam Tomka, który oddał mi swoją kanapę na jedną noc, pokazał Warszawę i zapewnił wyżywienie w postaci frytek belgijskich, genialnego ciasta kawowego i herbaty piernikowej z marshamllowsami. Ludzie, którzy lubią jeść, to fajni ludzie, ta zasada nigdy nie zawodzi.


Następnego dnia o świcie byłam już na nogach. Przed południem na lotniku. A po południu w Maroku. 







Po wyjściu z samolotu pierwsze co mnie uderzyło, to fakt, że tak naprawdę nie ma upału. Przyjemnie ciepło, ale bez szaleństw. Porywisty wiatr plątał mi włosy. Gorąco zrobiło się dopiero w autobusie jadącym z lotniska do Agadiru. Godzinne opóźnienie, nagrzane szyby, tłum ludzi. 
Kiedy dotarliśmy na miejsce z ulgą odetchnęłam. Przebrałam się w krótkie spodenki i poszłam nad ocean. Było warto. Marzenie z dzieciństwa spełnione - dzień wagarowicza w Afryce.








Karolina Ramos

Born in 1994 in Poland. Constantly spending money on traveling.

13 komentarzy:

  1. Najlepszy dzień wagarowicza ever. :)
    Piękne zdjęcia, strasznie podoba mi się ich klimat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Ty robisz świetne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, cudowne! Zazdroszczę takich wagarów :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju cudownie spędzone chwile ! Kiedyś tez musze sie wybrać w taka podróż ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż dostalam palpitacji,chciałabym być albo starsza(dzieci odchowane)albo młodsza(stan panieński)Razem z mężem i dziećmi też podróżujemy ale brakuje mi w tym spontaniczności-ze względu na dzieciaki musi być bezpiecznie a więc wszystko przemyślane.Świetnie piszesz,świetne zdjęcia robisz,świetnie żyjesz!Życzę Ci najpiękniejszych podróży :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja w dzień wagarowicza siedziałam w szkole i uczyłam się matmy...ehh życie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę Ci tego,że tyle podróżujesz!Świetne zdjęcia♥

    OdpowiedzUsuń
  8. dzień wagarowicza ehh :) ale jak widać Twój jak najbardziej udany więc super :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurde no! cudowny dzień wagarowicza :D

    OdpowiedzUsuń
  10. ej, tez chce tak wagarować :))
    Czekam z niecierpliwościa na reszte histori, marzy mi sie podróż do Maroko. Chłopak był tam w 2002, wiec moze zechce odnowic sobie w koncu pamięć :p

    Ania, http://taffydream.net/blog/

    OdpowiedzUsuń
  11. cóż, ja w tym roku świętowałam dzień wagarowicza leżąc z gorączką, więc tym bardziej Ci zazdroszczę takiej wyprawy. a zdjęcie czwarte od końca jest po prostu genialne!

    OdpowiedzUsuń
  12. Wyprawa cudowna a zdjęcia bardzo klimatyczne :) Też chciałabym tak wagarować, od mojej pracy niestety się nie da :(

    OdpowiedzUsuń