Belgia jest piątym w którym miałam okazję
mieszkać. Jest też krajem najdziwniejszym. Krajem, do którego przeniosłam się
bez powalającej znajomości języka francuskiego. Nie miałam pojęcia o kulturze, o zwyczajach.
Null, pustka w głowie.
Oczekiwałam czegoś znajomego, w końcu to tylko
pięćdziesiąt kilometrów od Niemiec, które są mi bliskie i zdobrze znane.
A tu szok.
Francuska częśc Belgii jest najbardziej specyficzną z jaką
się jak dotąd spotkałam. Przede wszystkim bardzo różni się od pozostałych dwóch
jeśli chodzi o ludzi, którzy tu mieszkają. Jest bardzo dużo imigrantów, głównie
z Afryki Północnej, a także Bliskiego Wschodu. Da się to bardzo odczuć, kiedy
mieszka się w arabskiej dzielnicy (patrz: ja), albo też lubi jeść (patrz: ja).
Nigdzie indziej nie kupi się taniego, dobrego jedzenia, jak nie u imigrantów.
Różnice widoczne są nie tylko w tym kto tu mieszka, ale też jak się zachowuje.
Przemilczę już zachowanie na drodze - zawał serca podejrzewałam już u siebie
kilka razy, brak zwyczaju używania kierunkowskazów, czy też patrzenia na czerwone
światło są na porządku dziennym. O losie. Na szczęście jeszcze żyję, udaje mi się też parkować w niewyobrażalnie malutkich brukowanych uliczkach bez uszkadzania innych samochodów.
Przykłady możnaby mnożyć i mnożyć. Dziwna jest ta
francuka częsć Belgii. Mimo wszystko zaasymilowałam się tu wyjątkowo szybko,
nawet brak pralek w mieszkaniach już mnie nie dziwi. Przyjęłam, że tak
jest i już - jak się czegoś nie da zrozumieć, to najlepiej przyjąć to wiadomości.
Aż pojechałam do Brugii.
Dwie godziny w samochodzie i zmiana o sto osiemdziesiąt
stopni. Kompletnie inne miejsce, aż ciężko uwierzyć, że to jest to samo
państwo. Nawet język się zmienił. Co prawa było pierońsko zimno, że aż zmuszona byłam przeznaczyć jedzeniowe kieszonkowe na rękawiczki (sic), ale nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że niektóre miejsca, szczególnie mniej turystyczne okolice kanałów wyglądają jak dzielnica Naviglio w Mediolanie tuż o poranku. Na plus, bardzo na plus.
I cóż, zdecydowanie bardziej odpowiada mi flamandzka część
Belgii.
Przepiękne zdjęcia. Kiedyś chciałabym pojechać do Belgii. Trafiła na twojego bloga przypadkiem i już zaczynam go kochać.
OdpowiedzUsuń