Surfers Paradise, dzień trzeci

Niedziela. Godzina dziewiąta rano, zabieramy nasze torby z hostelu, wychodzimy na ulicę. Idziemy do centrum.





Ciężka noc? 


Wycieczka do Woolworths, kupienie bułek, kremu czekoladowego, pączków i ciasta czekoladowego. Śniadanie to w końcu najważniejszy posiłek dnia.


 Jazda autobusem w Australii zdecydowanie przebija jazdę autobusem w Krakowie. Kiedy musiałam jeździć autobusem 501 swego czasu w Polsce - myślałam, że się rozpłaczę. Najbrzydsze ulice świata, wszędzie remonty, dziki tłum w autobusach. Tutaj mam ocean. Jechaliśmy prawie godzinę, zapadałam w lekką drzemkę, za oknem przewijały się kolejne kilometry plaży. No i w końcu dotarliśmy. Warner Bros Studio.



Spędziliśmy cały dzień odhaczając na liście kolejne zabójczo szybkie rollcoastery.
Byliśmy chyba ostatnimi osobami, które opuściły park.
Trzeba było zbierać się do domu. Trasa Gold Coast - > Sunshine Coast.



Karolina Ramos

Born in 1994 in Poland. Constantly spending money on traveling.

1 komentarz:

  1. Zdjęcie dziewczyny z butami w ręku skojarzyło mi się z 22 Jump Street ;)

    OdpowiedzUsuń