We Francji byłam zdecydowanie zbyt często. Na tyle często,
żeby wyrobić sobie na jej temat dosyć niepopularną w społeczeństwie opinię.
Mianowicie: nie lubię Cię. A zwłaszcza Ciebie, Paryżu.
Najgorsze wakacje jakie mogę sobie wyobrazić? Bycie
zmuszonym do zwiedzania miast. Nie lubię, nie potrafię, nudzę się i irytuję,
męczy mnie zbyt duża licza ludzi, konieczność płacenia miliony monet za bilety
do metra, natarczywi sprzedawcy pamiątek, dla których słowo "nie" jest niezrozumiałe.
A wakacje w Paryżu? To już w ogóle koszmar. Kocham Azję
całym sercem, ale azjatyckich turystów nie trawię. A mam wrażenie, że Paryż to najpopularniejsze miejsce jeśli chodzi o wycieczki zorganizowane. I tak oto człowiek
musi się przepychać między milionami selfie stick w każdym możliwym muzeum.
Paryż to szyk i klasa.
Tak przynajmniej mówią. Mi brakuje zarówno szyku, jak i
klasy, dlatego ciężko stwierdzić czy to prawda. Piękne kamieniczki nie powodują
u mnie podwyższonego tętna (wręcz przeciwnie - na ich widok wzdrygam się, bo
wiem, jak to jest mieszkać w paryskiej kamienicy - zimno!), a język francuski
tylko sprawia, że zaczynam się stresować, bo nie wszystko rozumiem. Na widok
foie gras dostaję gęsiej skórki - bynajmniej nie z radości. Moulin Rouge
w moim mniemamiu jest najbrzyszym punkem w mieście, gdzie zapach spalin miesza
się z naleśnikami smażonymi na tanim tłuszu. Jazda samochodem po tym mieście
może nawet najbardziej spokojnego człowieka doprowadzić na skraj załamania
nerwowego. A fakt, że przed sklepem Christian'a Louboutin'a ustawia się kolejka
jest dla mnie czystym absurdem.
Listopadowa pogoda sprawiła, że aparat ledwo wyciągałam z
plecaka. Telefon służył mi tylko do sprawdzania godziny. Dlatego też zdjęć jest
mało, a także są bardzo, bardzo średnie.
Mimo to ciągle daję Francji, jak i Paryżowi szansę, na to,
żeby się polubić. Może jak będę starsza, albo bogatsza, to mi się spodoba. Może
jeśli moja znajomość francuskiego nie będzie już tak żaołsna i pozwoli mi na
więcej niż czytanie "Rekreacji Mikołajka" to coś się zmieni. Bo jak
na razie, jedyne co mogę powiedzieć, to wielkie i wyraźne NOPE.