Irish roadtrip



It has been only two months since coming back from Ireland, but it feels like more time has passed, so much has changed and so much has happened. Surreal.
When my plane from Dublin finally landed in Cracow I have created a master plan in my head – a plan to do only productive and useful things in the next couple of weeks. Oh, how I failed. Life has surprised me with more adventures than I have ever expected. Adventures that led me to sitting in the airport halls and at the train stations instead of being productive and focued on serious-adult-stuff at home. But finally, I have managed to go through pictures from July. Ireland it is.
Rainy, cloudy, chilly. Looks like a painter used only two colors: green and grey. With some white spots – sheep are everywhere.
We have traveled empty roads, stopping sometime in those small fishing towns to eat fish and chips. And drink a pint of Guiness. Never have I eaten that amount of fish and chips in such a short period of time. But it was worth it. Even if in the end I am not still a fan of that dark Irish beer.

 -----
PL:

Od pobytu w Irlandii mięły dopiero dwa miesiące, a ja mam wrażenie, że miało to miejsce co najmniej rok temu - tak dużo zdążyło się od tego czasu zdarzyć i zmienić.
Kiedy samolot lecący z Dublina w końcu wylądował w Krakowie w mojej głowie powstał plan – plan by przez kolejne tygodnie być produktywnym i robić tylko pożyteczne rzeczy zamiast włóczyć się po świecie– życie jednak jak zwykle zaskoczyło i przez ostatnie tygodnie więcej czasu spędziłam na lotniskach i stacjach pociągów niż w domu, w skutek czego dopiero teraz mam moment, żeby przejrzeć zdjęcia z poprzednich miesięcy. 
Lipiec stał pod znakiem Irlandii.
Irlandia jest deszczowa, pochmurna. Dwukolorowa: szary i zielony gdzie człowiek nie rzuci okiem. I gdzieniegdzie białe punkciki w postaci miliona owiec.
 Samochodem przemierzyliśmy puste drogi, co jakiś czas zatrzymując się w rybackich miasteczkach na wszechobecne fish and chips. I pint of guiness. W życiu nie zjadłam tyle ryb i frytek w tak którkim okresie czasu. Dwa razy dziennie, przez dziesięć dni.
Było warto. Choć guinessa nadal nie lubię.
 




































Karolina Ramos

Born in 1994 in Poland. Constantly spending money on traveling.

3 komentarze:

  1. jak tak wygląda irlandia, to chyba chce tam jechać. myślałam że jest "mniej".
    btw, to gdzie Ty teraz jestes i co robisz? wracasz do australii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz jestem w niemczech/belgii, pisze wlasnie licencjat. wracam do au w przyszlym roku, jesli wszystko pojdzie zgodnie z moim master planem ;)

      Usuń
    2. Licencjat? A z polskiej uczelni, czy jak? chciałabym bardzo poznać twoją historię- co robiłaś po liceum, jakie studia i w ogóle. Inspirujesz :)

      Usuń